Film opowiada o społeczności Aborygenów w Australii, o ich ciągłym braku synchronizacji z
otoczeniem, uważanie siebie za innych, odmiennych. Oprócz tego poruszony jest problem
rasizmu, który wciąż jest duży. Wyśmiewające 'czarnych' pokolenia australijczyków nie ułatwiają
Aborygenom asymilacji i przystosowania się do życia w społeczeństwie.
Do tego wszystkiego mamy amerykankę szukającą swojego 'ja', nauczycielkę, która więcej sama
uczy się od swoich uczniów niż przekazuje im wiedzy. Mamy zagubionego chłopca, który wybiera
wolność mimo wszystko. I nie godzi się na niesprawiedliwość.
Bardzo dobry film, moi drodzy. Może jest troszkę zbyt powolny, w takim totalnie australijskim stylu,
ale przekaz jest czysty i klarowny. Bardzo polecam.
Bardzo zależy mi na obejrzeniu tego filmu tylko nie bardzo wiem gdzie, może byłabyś mi w stanie pomóc?
Aborygeni 200 lat temu pewnie też machali do białych, jak przypłynęli do nich na pontonach. A teraz jako pomiatana mniejszość doświadczają problemu braku asymilacji na własnej ziemi. Dobrze, że chociaż Indianom w USA hojnie wynagrodzono kilkoma kasynami za wszystkie doznane niewygody i incydenty.
Co do Australii, to oglądałem ostatnio http://www.filmweb.pl/film/Ostatni+kurs+do+Darwin-2015-720749 i co mnie zaskoczyło, to że w tle wydarzeń cały czas był bardzo widoczny problem podziałów rasowych.
200 lat się razem integrują i nic. Afroamerykanie w USA ze dwa razy dłużej i też nic. Żydzi w Polsce z trzy razy dłużej i też nic z tego nie wyszło. Z Indian zrezygnowano, bo tylko chcieli na tych konikach sobie jeździć i rzucać tomahawkami.
Dobrze, że chociaż teraz będzie wszystko inaczej, tak zapewniali w TV.