Nie miałem zamiaru oglądać tego filmu, ale akurat natrafiłem na niego wczoraj wieczorem i nawet mi się spodobał. Przez większość czasu nie mamy pewności czy główna bohaterka jest wariatką, a może rzeczywiście mówi prawdę, dlatego film trzyma w napięciu... aż do momentu kiedy matka dziecka zrozumiała całą intrygę. Oczywiście mamuśka rambo w chwilę niszczy genialny plan, uderzając gościa gaśnicą... bo on naturalnie nie mógł przewidzieć tak oczywistej rzeczy jak jej atak. W którymś momencie porywacz mówi swojej wspólniczce, że jedynym dowodem ich zbrodni mogą być szczątki dziecka, ale to nie jest dla nich problem, bo i tak wyparują. Po wybuchu okazuje się, że bomby ledwo pierdyknęły, a matka z dzieckiem siedzi ścianę dalej i nic im się nie dzieje. Zakończenie jest zrobione na siłę i nie zaskakuje, lecz mimo wszystko film mi się spodobał.